wtorek, 25 maja 2010

Jak grają finaliści - Niemcy i Argentyna przed Mundialem

Zaczyna się gorący okres spotkań towarzyskich przed Mistrzostwami Świata, można więc liczyć na to, że przeanalizuję tutaj grę przynajmniej kilkunastu uczestników turnieju w RPA jeszcze przed jego rozpoczęciem. By sobie to ułatwić ostatni raz sięgam po spotkanie z marca, tym razem pojedynek Niemców i Argentyńczyków w Monachium.


Zgodnie z wypowiedziami Maradony należy przypuszczać, iż pierwszy mecz Mistrzostw rozpoczną Argentyńczycy w tym samym zestawieniu jak pojedynek z Niemcami (oznacza to posadzenie na ławce takich napastników jak Milito, Aguero, Tevez). Na papierze ustawienie drużyny z Ameryki Południowej przypomina 4-4-2, z tym zastrzeżeniem, iż Messi ma na boisku absolutną swobodę, bez wątpienia nie gra równo w linii z Higuainem, bardzo często się cofa, rozgrywa, schodzi na skrzydła, jest łącznikiem między liniami pomocy i ataku, stąd też moim zdaniem Argentyńczycy bliżsi są 4-4-1-1. Dużo klarowniej wygląda model stosowany przez naszych zachodnich sąsiadów- 4-2-3-1. Wydaje się, iż Joachim Loew stworzył tę taktykę pod Mesuta Ozila, ustawienie dwóch defensywnych pomocników za jego plecami w zamyśle ma mu dać swobodę w rozgrywaniu piłki.

Muszę przyznać, iż zaskakująco dobrze prezentuje się defensywa reprezentacji Argentyny. Heinze (Rodriguez), Samuel, Demichelis (Burdisso), Otamendi grali bardzo skutecznie, nie pozostawiali rywalom miejsca. Była to defensywa bardzo aktywna, środkowi obrońcy wychodzili za napastnikiem bardzo wysoko, nawet na połowę przeciwnika (na zdjęciu widać Klose i Samuela).


Boczni obrońcy świetnie współpracowali ze skrzydłowymi zarówno w ofensywie jak i defensywie, udało im się zneutralizować Podolskiego i Mullera, którzy operowali w bocznych sektorach boiska. Jeżeli dodać do tego Mascherano, który na krok nie odstępował Ozila i spowodował, że nadzieja niemieckiej piłki nie miała praktycznie żadnego udanego zagrania, to otrzymujemy drużynę świetnie broniącą i, co muszę przyznać, znakomicie w defensywie ustawioną. Mając świadomość, iż gra ofensywna Niemców opiera się w dużym stopniu na czterech piłkarzach udało się Latynosom zneutralizować każdego z nich. Mając na boisku Mullera, Ozila, Podolskiego i Klose nie udało się Niemcom  przez pierwszych 45 minut oddać ani jednego celnego strzału. Groźne nie były nawet stałe fragmenty w ich wykonaniu, podopieczni Maradony stosując krycie indywidualne  (zdjęcie poniżej) bez problemów radzili sobie z dośrodkowaniami.


Z mojego punktu widzenia ciekawy jest fakt, iż Argentyna jako jedna z niewielu drużyn ma jeszcze w środku pola typowego playmakera (Veron), choć nie ulega wątpliwości, iż grając z Messim były zawodnik Manchesteru United nie ma pełnej swobody rozgrywania. Veron z Messim bardzo często wymieniają piłki na małej przestrzeni, gdy w ich okolicach znajdzie się większa ilość rywali, następuje przerzut piłki w wolny sektor boiska (najczęściej do Di Mari lub Higuaina). 

Choć w teorii Messi ustawiony jest jako drugi napastnik pełni on w zespole role rozgrywającego, skrzydłowego, ofensywnego pomocnika i napastnika - Diego Maradona dał mu pełną swobodę w poruszaniu się po boisku, najczęściej mamy do czynienia z sytuacją, kiedy najlepszy piłkarz świata drybluje z piłką w okolicach środkowej strefy boiska, czy też dynamicznie wchodzi do linii ataku. Taka ruchliwość jest bardzo trudna dla obrony, w defensywie piłkarze muszę kolejno "przejmować" zawodnika Barcelony, gdy dodatkowo na pełnej szybkości mija on  rywali, powoduje że w pewnych sektorach boiska powstają luki. Choć sama gra Messiego nie wygląda w kadrze tak dobrze jak w klubie, to przyznać trzeba, iż zdecydowanie wpływa na kreatywność linii pomocy i stwarza większą swobodę napastnikowi (na poniższym zdjęciu widać jedno z licznych wejść Messiego z piłką z drugiej linii). 


Podsumowując grę formacji ofensywnych Argentyny trzeba przyznać, iż w tym spotkaniu nie wyglądała ona perfekcyjnie, boiskowi koledzy Messiego muszą nauczyć się czytać i wykorzystywać jego grę, tak jak robią to jego partnerzy w Barcelonie. Nie powinni się jednak martwić kibice tej reprezentacji, potencjał ofensywny tego zespołu jest wręcz niesamowity. Maradona może w każdej chwili wprowadzić na boisko Teveza, Aguero lub Milito. To jest trochę tak, że Argentyńczycy nie dysponując genialnymi piłkarzami w defensywie stworzyli bardzo skutecznie broniącą się drużynę, a mając tylu genialnych piłkarzy z przodu nie muszą się o kreowanie gry tak bardzo martwić, bo każdy z nich jest w stanie w pojedynkę przesądzić o losach meczu. Po tym co zobaczyłem w spotkaniu z Niemcami i Kanadą, uważam, że Argentyńczycy mogą sięgnąć po złoto.

Skrajnie inaczej oceniam drużynę Niemiecką. Przede wszystkim, odstawiając na chwilę taktykę na bok, jest to drużyna, której brakuje jakości (aż strach pomyśleć jak się będzie prezentowała bez kontuzjowanego Ballacka). W spotkaniu z Argentyną najbardziej kreatywnym zawodnikiem był...Lahm, miał on najzwyczajniej w świecie najwięcej miejsca i czasu by rozgrywać piłkę na swojej stronie boiska. I choć defensywa współpracowała ze sobą dobrze, starała się grać wysoko to kilkakrotnie udało się Argentyńczykom najprostszymi środkami ją rozmontować. Ustawienie Ballacka i Schweinsteigera obok siebie jako defensywnych pomocników spowodowało oczywiście dużą ilość odbioru piłki, ale odległość między tą dwójką, a piłkarzami ofensywnymi (Podolski, Ozil, Muller) była tak duża, iż po odebraniu piłki Niemcy nie potrafili szybko przejść do ataku, przebić się przez argentyńską pomoc. Grający  w pierwszej połowie bez typowych skrzydłowych Niemcy swoich szans próbowali szukać w zgrywaniu piłki przez Klosego i ofensywnych wejściach Podolskiego i Mullera (podobne założenia do Interu z finału LM) - nie udało się jednak zawodnikowi Bayernu podołać temu zadaniu. Grający bardzo szeroko Muller i Podolski , nie byli w stanie na tyle rozciągnąć argentyńskich zasieków by znajdujący się w środku Ozil miał więcej swobody. Zawodnik, który miał być odpowiedzialny za rozdzielanie piłek i tworzenie sytuacji był więc przy piłce bardzo rzadko, a co za tym idzie nie mógł wywiązać się ze swojej roli. Właśnie dlatego zdecydował się Joachim Loew na szereg zmian, Niemcy od 66 minuty przeszli w zasadzie na ustawienie 4-4-2 (patrz grafika). 


W ustawieniu tym za rozgrywanie piłki odpowiedzialny był Ballack, wspomagany przez cofającego się Cacau. Rolę skrzydłowych pełnili Kross i Podolski, akcje wykańczać miał Gomez. Dzięki tej zmianie byli Niemcy w stanie dłużej utrzymywać się przy piłce, wymieniać większą ilość podań, wszystko to jednak do 40 metra przed bramką przeciwnika.Długie piłki do Gomeza nie przynosiły spodziewanych efektów, Cacau choć próbował indywidualnych akcji również nie odmienił losów spotkania.

Analizując skład i ustawienie drużyny Niemieckiej nie widzę naszych sąsiadów w roli faworytów. Udało się Loewowi odmłodzić skład, wydaje się jednak, że nawet przy najlepiej nakreślonej taktyce i jej perfekcyjnej realizacji zabraknie Niemcom jakości w grze. 


Powyższa analiza ukazała się także na Blogujemy o mundialu.




1 komentarz:

  1. Na papierze Argentyna to murowany kandydat, obok drużyny hiszpańskiej, na finał. Dochodzą jednak czynniki irracjonalne i niestety wszystkie siedzą w głowie Diego... Więc słabo to widzę, tym bardziej, że brak zdecydowanego lidera mentalnego. Szkoda.
    A co do Niemców - zgadzam się, że kiepsko to wygląda. Brak wielkich graczy, brak osobowości pokroju Khana czy Ballacka - wynik raczej średni.
    BTW - Hiszpania mistrzem?

    OdpowiedzUsuń