niedziela, 30 maja 2010

Droga do Euro 2012: Polska - Finlandia (29.05.2010)

W nowym cyklu na blogu będę analizował grę naszej reprezentacji w spotkaniach towarzyskich. By zrobić to jak najdokładniej wybrałem się w sobotę do Kielc na spotkanie z Finlandią, niestety na stadion wszedłem dopiero w 13 minucie spotkania (serdeczne pozdrowienia dla Pana, który projektował bramki wejściowe na stadion i dla organizatorów).


Ustawienie drużyny trenera Smudy w spotkaniu z Finlandią to coś pomiędzy 4-3-3, a 4-2-3-1, jednak ze względu na bardzo ofensywną grę Mierzejewskiego należy skłonić się do wersji drugiej, czyli 4-2-3-1 (Piszczek, Wojtkowiak, Żewłakow, Dudka - Jodłowiec, Matuszczyk - Błaszczykowski, Mierzejewski, Lewandowski - Jeleń). Zasygnalizowane powyżej ustawienie linii pomocy bardzo dobrze widać tutaj:


W tym miejscu warto jednak zwrócić uwagę, że Lewandowski i Jeleń zamienili się w przerwie pozycjami. Goście w tym spotkaniu ustawili się bardzo podobnie, kluczową rolę w ich systemie odgrywał Jari Litmanen, lekko podwieszony pod napastnikiem, jednocześnie uczestniczący w kreowaniu gry, często cofający się  bardzo głęboko.

Boczni pomocnicy, grający bardzo ofensywnie w przypadku kontrataków schodzili do środka, próbując wykończyć akcje. Znakomicie z kieleckich trybun widać było, iż broniąć skandynawowie ustawiają się 4-4-1-1, natomiast w ataku przeobrażał się ten system w ustawienie bardzo zbliżone do polskiego.

Dość dobrze wyglądała gra defensywna polskiego zespołu (skuteczne krycie strefą przy stałych fragmentach gry), dwóch środkowych obrońców wspieranych było przez defensywnego pomocnika (Jodłowiec), boczni natomiast bardzo często podłączali się do akcji ofensywnych. Szczególnie dobrze funkcjonowało to po prawej stronie, Łukasz Piszczek bardzo często uczestniczył w akcjach zaczepnych naszej drużyny (świetnie widać to na poniższym zdjęciu wraz z opisywanym powyżej ustawieniem gości w defensywie).


Po przeciwnej stronie boiska do gry podłączał się Dariusz Dudka, trzeba jednak podkreślić, że ze względu na obecność na jego skrzydle Roberta Lewandowskiego założenia taktyczne dla zawodnika Auxerre powinny być nieco inne niż dla Piszczka. Lewandowski nie sprawdził się jednak na lewym skrzydle, zagrał bardzo słabo, nie wchodził do środka i nie zostawiał całego wolnego sektora boiska dla Dudki - dużo lepiej wypadł w tym aspekcie gry Jeleń, któremu gra w bocznym sektorze nie przeszkadzała. Oprócz obrońców za grę defensywną byli głównie odpowiedzialni jeszcze Jodłowiec i Matuszczak (częściej ustawieni byli pionowo, a nie poziomo). Trzeba przyznać, iż tworzyli razem dość dobrze współpracujący duet, gdy jednak pomocnicy rywali grali na jeden kontakt, pojawiały się problemy z nadążeniem za nimi. Widać było w naszym zespole wyraźny podział na zawodników broniących i atakujących, nie mieliśmy na boisku gracza w równym stopniu wykonującego oba te zadania, tak jak Roman Emerenko grający z numerem 7. Za poczynania defensywne była więc odpowiedzialna głównie 6 zawodników (Piszczek, Wojtkowiak, Żewłakow, Dudka, Jodłowiec, Matuszczak), za ofensywę 4 (Błaszczykowski, Mierzejewski, Lewandowski, Jeleń). Przyznać trzeba, iż ustawienie to żywo przypomina Inter Mediolan z finału LM, choć moim zdaniem ofensywni gracze z Włoch poświęcali dużo więcej uwagi defensywie niż Polacy. 

Za kreowanie akcji ofensywnych odpowiedzialni byli głównie Mierzejewski i Błaszczykowski. Bardzo ciekawie wyglądało prawe skrzydło polskiej drużyny, w tym sektorze boiska bardzo często Polacy stwarzali przewagę liczebną (Piszczek, Błaszczykowski, Mierzejewski, czasem schodził jeszcze Jeleń, a nawet Matuszczyk), w zamyśle miało to doprowadzić do stworzenia sytuacji, w której podchodzący do Polaków obrońcy zostawiają bardzo dużo miejsca w polu karnym np dla Roberta Lewandowskiego. Podobny efekt próbował wywołać Ireneusz Jeleń schodząc do bocznych sektorów boiska i wrzucając piłkę na środek pola karnego.

Bardzo podobała mi się w polskim zespole ruchliwość i liczne zmiany pozycji w formacji ofensywnej, szczególnie na linii Mierzejewski-Błaszczykowski-Jeleń. Osobiście uważam, iż Robert Lewandowski zupełnie nie nadaje się do gry na pozycji, na której występował w pierwszej połowie, odniosłem wrażenie, iż gubił się na boisku. Mimo tego, Polacy byli w stanie stworzyć liczne sytuacje bramkowe, dobrze wychodzili na pozycje, ładnie grali z  pierwszej piłki. W grze polskiego zespołu widać było pomysł, akcje przeprowadzane były w dość dużym tempie. Wyglądało to jednak znacznie lepiej kiedy w roli lewoskrzydłowego wystąpił Ireneusz Jeleń, choć zagrał bardzo nieskutecznie to licznymi rajdami i wejściami w pola karne stwarzał bardzo duże zagrożenie. 

Nie ma w tym miejscu sensu opisywania tego, jak wyglądała polska drużyna po przerwie, co kilka minut dochodziło do kolejnej zmiany. Warto jedynie podkreślić, iż w pewnym momencie zmieniły się proporcje w linii pomocy, grający jako defensywny pomocnik Sadlok miał przed sobą Peszkę i Mierzejewskiego (Rybusa). Przyznać muszę, iż Franciszek Smuda realizuje swoje zapowiedzi - reprezentacja gra ofensywnie i ciekawie, jej ustawienie jest nowoczesne i bardzo skuteczne. Mam nadzieję, iż uda się je jeszcze dopracować.






czwartek, 27 maja 2010

Jak grają finaliści - USA przed Mundialem

Spotkanie Amerykanów z Czechami było dla gospodarzy ostatnim spotkaniem przed ostateczną selekcją składu na mistrzostwa. Dlatego też Bob Bradley nie skorzystał z tak znanych piłkarzy jak Dempsey i Donovan. Z punktu widzenia tego bloga wykonawcy nie mają większego znaczenia, liczy się ustawienie i taktyka (inna sprawa, że z podstawowej "11" w tym spotkaniu na wyjazd do RPA nie załapał się tylko Johnson). Amerykanie są jedną z niewielu reprezentacji, która gra klasycznym, pozbawionym modyfikacji ustawieniem 4-4-2


Amerykanie grają czwórką w defensywie, obrońcy grają w linii, kierowani przez Onyewu próbują zastawiać liczne pułapki offsajdowe, co doskonale widać na poniższym zdjęciu.



Trzeba jednak przyznać, iż jest to gra dość ryzykowna, cała drużyna Amerykańska gra pressingiem, co zmusza obrońców do bardzo wysokiej gry. W takiej sytuacji gdy pułapka zastawiona jest nieprawidłowo, przeciwnik tworzy bardzo groźne sytuacje. Osobiście mam duże zastrzeżenia do współpracy amerykańskich defensorów, Czesi dwie ze swoich bramek zdobyli w sytuacji kiedy obrońcy próbowali wyjść , lecz byli spóźnieni. Z kolei bardzo podobało mi się podłączanie bocznych obrońców do akcji ofensywnych, Bornstein i Cherundolo doskonale wyczuwali moment kiedy mogą atakować, a także kiedy należy pozostać na swojej połowie, nieźle współpracowali ze skrzydłowymi, asekurowali się. Jeżeli chodzi o linię obrony, to jako ciekawostkę można dodać, iż w drugiej połowie w jej środku wystąpił Edu - nominalny środkowy pomocnik. Ze względu na ilość kontuzji w ekipie, trener USA musi  szukać w tym sektorze boiska alternatyw i Edu wydaje się być jedną z nich (popełnił jednak bardzo duży błąd przy bramce numer 4). Z defensywnych zagrań należy również powiedzieć o ustawieniu przy rzutach rożnych - Amerykanie to drużyna kryjąca indywidualnie. 


W tym miejscu należy jednak podkreślić, iż jedną z bramek stracili gospodarze właśnie po stałym fragmencie gry. Nie zawiódł w tym momencie system, gdyż strzelec bramki miał przy sobie Onyewu, zamiast walczyć w powietrzu zawodnik ten pozwolił napastnikowi przeskoczyć się. Wydaje się więc, iż w tym przypadku mamy do czynienia wyłącznie z błędem indywidualnym.

Linia pomocy skonstruowana jest w klasyczny sposób, dwóch piłkarzy środka pola, nastawiony bardziej na defensywę Edu i zorientowany ofensywnie Torres uczestniczą w każdej akcji zespołu rozgrywanej z udziałem linii pomocy (Amerykanie często stosują długie piłki na wychodzących napastników). Edu na boisku wykonuje tytaniczną prace, biega od pola karnego do pola karnego, ma dużą ilość przechwytów -bardzo dobrze współpracuje z bardziej kreatywnym kolegą. Podopieczni Bradleya próbują grać kombinacyjnie, na jeden kontakt. Skrzydłowi próbują dośrodkowań spod linii końcowej boiska lub krótkiej wymiany piłek z napastnikami. Dużo dobrego można powiedzieć o kreatywności amerykańskich piłkarzy, widać, że mają dopracowane warianty ofensywne, doskonale się rozumieją, dość łatwo stwarzają sytuacje - ich gra jest przy tym prosta, nie mają ani "fałszywej 9", ani zawodnika występującego między liniami, tak samo wyglądają w ofensywie i defensywie , napastnicy ustawieni są w poziomie, a nie w pionie; ale to właśnie ta prostota i znajomość schematu powodują, iż zespół USA jest skuteczny. Zrozumienie poszczególnych piłkarzy doskonale widać w pressingu, agresywnie podchodzą wszyscy, w tym samym momencie, w ich ustawieniu nie ma luk. Poniższe zdjęcie ukazuje przejęcie piłki, będące wynikiem właśnie agresywnego pressingu.

Gdybym miał w prosty sposób wytłumaczyć dlaczego Amerykanie ulegli Czechom aż 2-4 to powiedziałbym, że zdecydowały błędy indywidualne. Piłkarze przebywający na boisku w drugiej połowie to głównie zawodnicy, którzy nie zakwalifikowali się do 23-osobowej kadry na mistrzostwa. Muszę jednak przyznać, iż grając w tym ustawieniu jako drużyna mogą być Amerykanie niezmiernie groźni, szczególnie gdy na boisku pojawią się bardziej wartościowi zawodnicy (Dempsey, Donovan, Bocanegra, Altidore, Howard).

Dla porządku na poniższym schemacie przedstawiam ustawienie USA w drugiej części spotkania, jednak z wprowadzonych na boisko piłkarzy tylko strzelec bramki (Gomez) poleci do RPA. Chciałem jeszcze zwrócić uwagę na przesunięcie Edu na środek defensywy i Holdema do środka pomocy. 


Spotkaniem USA z Czechami rozpocząłem cykl analiz aktualnych gier towarzyskich z udziałem uczestników Mistrzostw Świata - w ciągu najbliższych tygodni można się spodziewać dużej ilości meczów. Daty publikacji poszczególnych tekstów zależne są tego, kiedy dany mecz uda mi się zobaczyć/ściągnąć. Dlatego też jeżeli ktoś z Was zna jakieś strony z pełnymi meczami do pobrania to proszę o info.

Tekst ten ukazał się także na Blogujemy o mundialu.

wtorek, 25 maja 2010

Gościnne występy

Miło mi jest poinformować, że wraz z systematycznym wzrostem ilości odwiedzin moje teksty są również publikowane na innych portalach.




 
Może nie bezpośrednio do mnie, ale linki do moich analiz dzięki Quentionowi pojawiają się nawet na sport.pl



Jak grają finaliści - Niemcy i Argentyna przed Mundialem

Zaczyna się gorący okres spotkań towarzyskich przed Mistrzostwami Świata, można więc liczyć na to, że przeanalizuję tutaj grę przynajmniej kilkunastu uczestników turnieju w RPA jeszcze przed jego rozpoczęciem. By sobie to ułatwić ostatni raz sięgam po spotkanie z marca, tym razem pojedynek Niemców i Argentyńczyków w Monachium.


Zgodnie z wypowiedziami Maradony należy przypuszczać, iż pierwszy mecz Mistrzostw rozpoczną Argentyńczycy w tym samym zestawieniu jak pojedynek z Niemcami (oznacza to posadzenie na ławce takich napastników jak Milito, Aguero, Tevez). Na papierze ustawienie drużyny z Ameryki Południowej przypomina 4-4-2, z tym zastrzeżeniem, iż Messi ma na boisku absolutną swobodę, bez wątpienia nie gra równo w linii z Higuainem, bardzo często się cofa, rozgrywa, schodzi na skrzydła, jest łącznikiem między liniami pomocy i ataku, stąd też moim zdaniem Argentyńczycy bliżsi są 4-4-1-1. Dużo klarowniej wygląda model stosowany przez naszych zachodnich sąsiadów- 4-2-3-1. Wydaje się, iż Joachim Loew stworzył tę taktykę pod Mesuta Ozila, ustawienie dwóch defensywnych pomocników za jego plecami w zamyśle ma mu dać swobodę w rozgrywaniu piłki.

Muszę przyznać, iż zaskakująco dobrze prezentuje się defensywa reprezentacji Argentyny. Heinze (Rodriguez), Samuel, Demichelis (Burdisso), Otamendi grali bardzo skutecznie, nie pozostawiali rywalom miejsca. Była to defensywa bardzo aktywna, środkowi obrońcy wychodzili za napastnikiem bardzo wysoko, nawet na połowę przeciwnika (na zdjęciu widać Klose i Samuela).


Boczni obrońcy świetnie współpracowali ze skrzydłowymi zarówno w ofensywie jak i defensywie, udało im się zneutralizować Podolskiego i Mullera, którzy operowali w bocznych sektorach boiska. Jeżeli dodać do tego Mascherano, który na krok nie odstępował Ozila i spowodował, że nadzieja niemieckiej piłki nie miała praktycznie żadnego udanego zagrania, to otrzymujemy drużynę świetnie broniącą i, co muszę przyznać, znakomicie w defensywie ustawioną. Mając świadomość, iż gra ofensywna Niemców opiera się w dużym stopniu na czterech piłkarzach udało się Latynosom zneutralizować każdego z nich. Mając na boisku Mullera, Ozila, Podolskiego i Klose nie udało się Niemcom  przez pierwszych 45 minut oddać ani jednego celnego strzału. Groźne nie były nawet stałe fragmenty w ich wykonaniu, podopieczni Maradony stosując krycie indywidualne  (zdjęcie poniżej) bez problemów radzili sobie z dośrodkowaniami.


Z mojego punktu widzenia ciekawy jest fakt, iż Argentyna jako jedna z niewielu drużyn ma jeszcze w środku pola typowego playmakera (Veron), choć nie ulega wątpliwości, iż grając z Messim były zawodnik Manchesteru United nie ma pełnej swobody rozgrywania. Veron z Messim bardzo często wymieniają piłki na małej przestrzeni, gdy w ich okolicach znajdzie się większa ilość rywali, następuje przerzut piłki w wolny sektor boiska (najczęściej do Di Mari lub Higuaina). 

Choć w teorii Messi ustawiony jest jako drugi napastnik pełni on w zespole role rozgrywającego, skrzydłowego, ofensywnego pomocnika i napastnika - Diego Maradona dał mu pełną swobodę w poruszaniu się po boisku, najczęściej mamy do czynienia z sytuacją, kiedy najlepszy piłkarz świata drybluje z piłką w okolicach środkowej strefy boiska, czy też dynamicznie wchodzi do linii ataku. Taka ruchliwość jest bardzo trudna dla obrony, w defensywie piłkarze muszę kolejno "przejmować" zawodnika Barcelony, gdy dodatkowo na pełnej szybkości mija on  rywali, powoduje że w pewnych sektorach boiska powstają luki. Choć sama gra Messiego nie wygląda w kadrze tak dobrze jak w klubie, to przyznać trzeba, iż zdecydowanie wpływa na kreatywność linii pomocy i stwarza większą swobodę napastnikowi (na poniższym zdjęciu widać jedno z licznych wejść Messiego z piłką z drugiej linii). 


Podsumowując grę formacji ofensywnych Argentyny trzeba przyznać, iż w tym spotkaniu nie wyglądała ona perfekcyjnie, boiskowi koledzy Messiego muszą nauczyć się czytać i wykorzystywać jego grę, tak jak robią to jego partnerzy w Barcelonie. Nie powinni się jednak martwić kibice tej reprezentacji, potencjał ofensywny tego zespołu jest wręcz niesamowity. Maradona może w każdej chwili wprowadzić na boisko Teveza, Aguero lub Milito. To jest trochę tak, że Argentyńczycy nie dysponując genialnymi piłkarzami w defensywie stworzyli bardzo skutecznie broniącą się drużynę, a mając tylu genialnych piłkarzy z przodu nie muszą się o kreowanie gry tak bardzo martwić, bo każdy z nich jest w stanie w pojedynkę przesądzić o losach meczu. Po tym co zobaczyłem w spotkaniu z Niemcami i Kanadą, uważam, że Argentyńczycy mogą sięgnąć po złoto.

Skrajnie inaczej oceniam drużynę Niemiecką. Przede wszystkim, odstawiając na chwilę taktykę na bok, jest to drużyna, której brakuje jakości (aż strach pomyśleć jak się będzie prezentowała bez kontuzjowanego Ballacka). W spotkaniu z Argentyną najbardziej kreatywnym zawodnikiem był...Lahm, miał on najzwyczajniej w świecie najwięcej miejsca i czasu by rozgrywać piłkę na swojej stronie boiska. I choć defensywa współpracowała ze sobą dobrze, starała się grać wysoko to kilkakrotnie udało się Argentyńczykom najprostszymi środkami ją rozmontować. Ustawienie Ballacka i Schweinsteigera obok siebie jako defensywnych pomocników spowodowało oczywiście dużą ilość odbioru piłki, ale odległość między tą dwójką, a piłkarzami ofensywnymi (Podolski, Ozil, Muller) była tak duża, iż po odebraniu piłki Niemcy nie potrafili szybko przejść do ataku, przebić się przez argentyńską pomoc. Grający  w pierwszej połowie bez typowych skrzydłowych Niemcy swoich szans próbowali szukać w zgrywaniu piłki przez Klosego i ofensywnych wejściach Podolskiego i Mullera (podobne założenia do Interu z finału LM) - nie udało się jednak zawodnikowi Bayernu podołać temu zadaniu. Grający bardzo szeroko Muller i Podolski , nie byli w stanie na tyle rozciągnąć argentyńskich zasieków by znajdujący się w środku Ozil miał więcej swobody. Zawodnik, który miał być odpowiedzialny za rozdzielanie piłek i tworzenie sytuacji był więc przy piłce bardzo rzadko, a co za tym idzie nie mógł wywiązać się ze swojej roli. Właśnie dlatego zdecydował się Joachim Loew na szereg zmian, Niemcy od 66 minuty przeszli w zasadzie na ustawienie 4-4-2 (patrz grafika). 


W ustawieniu tym za rozgrywanie piłki odpowiedzialny był Ballack, wspomagany przez cofającego się Cacau. Rolę skrzydłowych pełnili Kross i Podolski, akcje wykańczać miał Gomez. Dzięki tej zmianie byli Niemcy w stanie dłużej utrzymywać się przy piłce, wymieniać większą ilość podań, wszystko to jednak do 40 metra przed bramką przeciwnika.Długie piłki do Gomeza nie przynosiły spodziewanych efektów, Cacau choć próbował indywidualnych akcji również nie odmienił losów spotkania.

Analizując skład i ustawienie drużyny Niemieckiej nie widzę naszych sąsiadów w roli faworytów. Udało się Loewowi odmłodzić skład, wydaje się jednak, że nawet przy najlepiej nakreślonej taktyce i jej perfekcyjnej realizacji zabraknie Niemcom jakości w grze. 


Powyższa analiza ukazała się także na Blogujemy o mundialu.




poniedziałek, 24 maja 2010

Inter Mediolan - Bayern Monachium (22.05.2010) - Konsekwencja i skuteczność dają tytuł


Oglądając Ligę Mistrzów w jakiejkolwiek telewizji podczas prezentacji składów realizator sugerował, że Włosi zagrają systemem 4-3-3, a Niemcy tradycyjnym 4-4-2. Prawda jest jednak taka, że prowadzona przez Mourinho drużyna spotkanie rozegrała w ustawieniu 4-2-3-1, a Bawarczycy 4-4-1-1. Omawiając poczynania Interu należy przede wszystkim zwrócić uwagę na to jak odmienny kształt przybierają formacje w zależności od tego czy Inter atakuje czy się broni. Prawda jest, że w każdej drużynie każdy zawodnik ma swoje zadanie ofensywne i defensywne, inaczej zachowuje się kiedy jego drużyna ma piłkę i kiedy próbuje ją odzyskać. Zazwyczaj ma to jednak mały wpływ na kształt poszczególnych formacji, w przypadku Interu jest inaczej.



Powyższe diagramy pokazują podstawowe ustawienie Interu w obronie (obrazek po lewej) i ataku (po prawej). W defensywie mamy więc do czynienia z 4-1-4-1, a z piłką 4-2-3-1. Zanim omówię dokładnie jak wyglądało to na boisku chciałem jeszcze wesprzeć się print screenami ze spotkania finałowego.



Każda wielka drużyna jest budowana od tyłu (dotyczy to zarówno transferów jak i założeń taktycznych). Trener Mourinho już w Chelsea przyzwyczaił nas do tego, że prowadzone przez niego zespoły tracą bardzo mało bramek, są niemalże perfekcyjne w obronie. Bierze się to ze świetnego rozpoznania przeciwnika i konsekwencji w realizacji założeń taktycznych. Przede wszystkim postanowił Portugalczyk zatrzymać zdecydowanie najgroźniejszego piłkarza Bayernu - Robbena. Holender kiedy tylko otrzymywał piłkę był podwajany (do Chivu doskakiwał zazwyczaj Cambiasso lub Pandev).


Lewy obrońca mediolańskiego zespołu miał zakaz włączania się do akcji ofensywnych, jego zadanie polegało wyłącznie na powstrzymywaniu rajdów byłego zawodnika Realu. I choć Holender był bardzo aktywny i wielokrotnie oddawał strzały to bramki mu się zdobyć nie udało. Środkowi obrońcy (Samuel i Lucio) grali bardzo głęboko (nie było praktycznie spalonych po stronie Bayernu), znakomicie współpracowali, a gdy tylko któryś z nich wychodził za napastnikiem czy też wyskakiwał z linii by zablokować strzał, jego miejsce zajmował natychmiast Cambiasso. I choć teoretycznie powinien on po murawie biegać koło Zanettiego to nie ulega wątpliwości, iż był ustawiony głębiej, asekurował strefę między liniami obrony i pomocy. Przyznać w tym miejscu należy, że linie te grały bardzo blisko siebie (przez większość spotkania to Bayern był przy piłce), czego efektem było zredukowanie do minimum ilość sytuacji bramkowych stworzonych przez podopiecznych Louisa van Gaala.



Cambiasso pilnował przede wszystkim Mullera, grającego w Bayernie "fałszywą 9" (zawodnika, który grając teoretycznie w linii ataku często schodzi do pomocy, cofa się), a także uniemożliwiał oddawanie strzałów ze strefy przed polem karnym. Zastanawiając się długo nad tym, czy któremuś z trenerów udało się czymś przechytrzyć przeciwnika, muszę przyznać, iż mimo końcowego wyniku udało się van Gaalowi do minimum ograniczyć ofensywne poczynania Maicona - ustawienie na boisku i duża aktywność w ofensywie Altintopa skutecznie hamowały ofensywne zakusy Brazylijczyka. Jeszcze trudniejsze zadanie miał Maicon po zejściu z boiska  Turka, wtedy w okolicach jego sektora boiska zaczął pojawiać się Muller (grał jednak zdecydowanie dalej od linii niż Altintop), a do akcji ofensywnych co chwilę ruszał Badstuber- Niemcowi udało się wtedy kilkakrotnie dośrodkować piłkę w pole karne.

Broniąc tworzył Inter w pomocy pierwszą zaporę w postaci Eto'o, Zanettiego, Sneijdera i Pandeva. Pomijając Zanettiego są to z założenia zawodnicy bardzo ofensywni. Nie zmienia to jednak faktu, iż fenomenalnie się ustawiali, przesuwali, walczyli, odbierali piłki i utrudniali  rozegranie. I choć najlepsze zagrania zawodnicy ci pokazują, gdy Inter jest przy piłce, najcięższą pracę wykonują, gdy jej nie ma. Osobiście uważam, iż geniusz Jose Mourinho w przypadku Interu polega na tym, że Eto'o i Pandev zrozumieli, że nie muszą błyszczeć na boisku żeby ich drużyna zdobywała tytuły. Kto pamięta Eto'o grającego w Barcelonie wie, że zawodnik ten również walczył  tam o piłkę, dawał sygnał do pressingu, ale kto wyobrażał go sobie wtedy grającego praktycznie na pozycji prawego obrońcy? Nikt. W Interze podporządkował się taktyce, strzela znacznie mniej bramek, ale zespół odnosi sukcesy.

Harujący w obronie włoski zespół po odzyskaniu piłki przechodził do błyskawicznego ataku. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że zazwyczaj na połowie przeciwnika przebywał tylko Milito. Miał on za zadanie przyjąć i przetrzymać piłkę w oczekiwaniu na wbiegających partnerów (Pandev, Sneijder, Eto'o).


Trzeba przyznać, iż z rosłymi obrońcami radził sobie Argentyńczyk całkiem dobrze. Bardzo często szukał sobie wolnego pola, schodził do boku, skupiał na sobie uwagę obrońców, zostawiając bardzo dużo miejsca w polu karnym dla innych ofensywnych zawodników (właśnie dzięki takim zagraniom swoje sytuacje mieli Sneijder i Pandev).


Szybki zagrania z pierwszej piłki, klepki i drybling były idealną bronią na wolnych i mało zwrotnych Van Buytena i Demichelisa. Kibice zastanawiający się po co Mourinho trzyma na na bokach pomocy napastników zamiast wpuścić tam nominalnych skrzydłowych odpowiedzi szukać powinni w ofensywnych akcjach mistrzów Włoch. Znajdujący się z boku pola karnego Milito wyciąga ze sobą środkowego obrońcę co powoduje pojawienie się wolnej przestrzeni w obrębie "16" - wchodzący w nią z głębi pola szybki i skuteczny napastnik jest wtedy kluczem do sukcesu. Podobnie wygląda sytuacja, gdy Inter wychodzi z kontratakiem, a piłka jest pod nogami Sneijdera - mając do wyboru trzech świetnych snajperów bez wątpienia wybierze Holender najskuteczniejsze rozwiązanie.

Inter spotkanie z Bayernem wygrał, gdyż zagrał z większa konsekwencją, był skuteczny. I choć bramki zdobywał jedynie Milito, to Inter dysponował zdecydowanie szerszym wachlarzem rozwiązań ofensywnych. Bawarczycy praktycznie każdą piłkę grali do podwajanego Robbena, z nadzieją, że coś wymyśli. Na tym etapie rozgrywek przeciwnicy wiedzą o sobie wszystko, gra każdego zawodnika rozkładana jest na czynniki pierwsze. Moim zdaniem, zdecydowanie lepiej z tych informacji skorzystali Mediolańczycy obnażając zarówno ofensywne jak i defensywne słabości Bayernu. Udało im się to, gdyż ich największe gwiazdy zrozumiały, iż są tylko trybikami w znakomicie funkcjonującej maszynie.

Tekst ten ukazał się także na stronie InterMediolan.com







sobota, 22 maja 2010

Barcelona - Valladolid (16.05.2010) - Barcelona wygrywa ligę


Każdy kibic zapytany o ustawienie Barcelony bez wahania odpowie: 4-3-3. Nie pomyli się. Będące podstawą katalońskiej filozofii futbolu ustawienie okazało się w tym sezonie w Europie bezkonkurencyjne (Bayern, Inter, Chelsea). W swojej analizie będę się starał skupić na zadaniach poszczególnych zawodników i formacji w spotkaniu z Valladolid. Moim celem będzie ukazanie pewnych  bardzo skutecznych założeń taktycznych stosowanych przez zespół Guardioli.

Na zaprezentowanej powyżej grafice starałem się szczególnie dokładnie pokazać pozycje zajmowane przez graczy środka pola, gdyż w wielu drużynach stosujących system 4-3-3 piłkarze ci często grają w jednej linii. Sytuacja w Barcelonie prezentuje się jednak odmiennie. Bardzo blisko stoperów, trochę pomiędzy liniami gra Sergio Busquets, odpowiedzialny przede wszystkim za odbiór piłki i szybkie jej odegranie (ktoś kto powie, że Barcelona gra w ustawieniu 4-1-2-3 nie będzie bardzo mijał się z prawdą). Zaprezentowane poniżej zdjęcie pokazuje jak głęboko gra ten piłkarz, jak często znajduje się za linią piłki.


Warto w tym miejscu zaznaczyć, że ze względu na nieobecność Xaviego środek pola wyglądał trochę inaczej, niż do tego przywykli kibice Blaugrany. Rolę tego niesamowicie kreatywnego piłkarza otrzymał Yaya Toure - gracz bardzo uniwersalny. Piłkarz z Wybrzeża Kości Słoniowej zazwyczaj gra trochę bliżej swojej bramki, ma więcej defensywnych zadań (co ciekawe w końcówce spotkania z Valladolid, tak jak w pamiętnym finale LM,  grał jako środkowy obrońca), krócej jest przy piłce. W spotkaniu z Valladolid pokazał jednak, że potrafi rozgrywać, zaliczył dwie asysty, dobrze współpracował z partnerami. Trochę za sobą miał Keitę, który realizował zadania zarówno ofensywne jak i defensywne. Obaj wymienieni gracze uczestniczyli również w wysokim agresywnym pressingu na połowie przeciwnika. Omawiając pomoc chciałem zwrócić uwagę na sposób rozgrywania akcji. Każdy doskonale wie, że Katalończycy kochają wymieniać dziesiątki podań na małej przestrzeni, uwielbiają utrzymywać się przy piłce. Robią to jednak w sposób bardzo cwany, zawodnik po dograniu piłki, nie ucieka na pozycję, a bardzo często przybliża się do tego, do którego wcześniej zagrywał- dzięki temu udaje się na małej przestrzeni zgromadzić bardzo dużą ilość piłkarzy przeciwnika (formacje przesuwają się do piłki). Wtedy to właśnie następuje przerzut w wolny sektor boiska, gdzie piłkarze Barcelony mają przewagę liczebną - zaprezentowane poniżej zdjęcia pokazują, iż zagranie to jest stosowane zarówno w obronie jak i w ataku. 



Zwróćcie proszę uwagę jak wielu piłkarzy Valladolid znajduje się w jednym sektorze boiska (odpowiednio 5 i 9). Bardzo często drużyny przyjeżdżające na Camp Nou bronią się całym zespołem, ustawiają się całą drużyną na swojej połowie i walczą. Dzięki zastosowaniu przerzutów w wolne sektory nawet w tych spotkaniach udaje się zawodnikom Guardioli tworzyć przewagę liczebną w poszczególnych sektorach boiska. Kluczem do tego jest również osoba Leo Messiego. Strach przez Argentyńczykiem jest tak wielki, że niejednokrotnie jest on wręcz potrajany- gdy więc przez długi czas prowadzi piłkę osiąga podobny efekt jak zawodnicy grający na małej przestrzeni - udaje mu się zgromadzić dużą ilość piłkarzy przeciwnika w jednym sektorze boiska - znakomicie widać to na zaprezentowanych poniżej zdjęciach. 


Właśnie po tej akcji padła druga bramka dla Katalończyków, siedmiu piłkarzy Valladolid znajduje się w pobliżu Messiego, podczas gdy dwaj skrzydłowi są niepilnowani, z czego skorzysta zaraz Pedro. 


Piłkarze znajdujący się wokół Argentyńczyka (5) zapominają o innych zawodnikach Barcelony czego efektem jest kolejna doskonała sytuacja bramkowa. Podobne manewry w meczach z udziałem mistrzów Hiszpanii dają zazwyczaj Alvesowi mnóstwo miejsca w prawym sektorze (piłka rozgrywane jest na lewej stronie boiska, Messi schodzi do środka). Kolejną metodą na sforsowanie zagęszczonej obrony przeciwnika jest jej rozciągnięcie (bardzo szerokie ustawienie skrzydłowych powoduje powstanie dużych odstępów między zawodnikami linii defensywnej) - bardzo skuteczne okazuje się wtedy wejście w pole karne jednego z pomocników. Stosowana przez Barcelonę duża wymienność pozycji w ofensywie również  utrudnia życie obrońcom - niejednokrotnie grający w spotkaniu z Valladolid na środku ataku Messi schodził na skrzydła, czy nawet do środka pomocy by rozgrywać. Jego miejsce zajmował wtedy Pedro lub Bojan. Dla porządku należy jeszcze dodać, że Barcelona  mnóstwo terenu zdobywa również dzięki zagraniom z pierwszej piłki i umiejętnościom dryblingu poszczególnych zawodników.

Jedna z piłkarskich prawd mówi, że im bliżej bramki przeciwnika odbierzesz piłkę tym łatwiej stworzyć sytuację bramkową. Właśnie z tego powodu grają Katalończycy wysokim pressingiem. Jednak by pressing był skuteczny współpracować muszą wszystkie formacje, gdy jedna z nich zawodzi przeciwnik od razu stwarza przewagę liczebną. Podchodzący pod samych obrońców napastnicy powodują więc ruch do przodu pomocników, jak również obrońców - efektem tego jest  wysoka gra linii pomocy (na zdjęciu poniżej), która wymusza bardzo dużą czujność na bramkarzu, który również musi grać wyżej i uważać na prostopadłe zagrania.


Zawężenie pola gry, będące bardzo skuteczną formą odbioru piłki niesie więc za sobą również dość duże ryzyko, czego byliśmy w tym sezonie niejednokrotnie świadkami.

Chciałem w tym miejscu również zwrócić uwagę na rolę Gerrarda Pique w rozgrywaniu akcji. Często dzieje się tak, że drużyny chcąc ułatwić sobie odbiór piłki, zostawiają dużo miejsca środkowemu obrońcy licząc na jego błąd przy jej wyprowadzaniu. W przypadku Barcelony sytuacja wygląda inaczej, wiedząc jak dobrze rozgrywa Pique piłkarze Barcelony niejednokrotnie stwarzają mu możliwość ofensywnego wyjścia z piłką (jego pozycja jest oczywiście od razu asekurowana), dzięki czemu uzyskują przewagę w środkowej strefie boiska. Mówiąc o obronie warto również przedstawić sposób w jaki Katalończycy ustawiają się przy stałych fragmentach gry wykonywanych przez przeciwnika. Piłkarze Guardioli stosują strefę, czyli zamiast kryć indywidualnie przeciwników, każdy z nich odpowiedzialny jest za swój sektor wewnątrz pola karnego.



Na zakończenie chciałem poświęcić chwilę zmianom przeprowadzonym w trakcie spotkani z Valladolid. O ile wprowadzenie Henry'ego za Bojana nie zmieniło w ustawieniu nic, to wejście Zlatana Ibrahimovića za Alvesa spowodowało przesunięcie Puyola na prawą stronę defensywy i cofnięcie Toure na pozycję środkowego obrońcy. Do momentu kiedy Iniesta pojawił się na murawie w miejsce Pedro grała więc Barcelona praktycznie w ustawieniu 4-2-4 (Abidal, Pique, Toure, Puyol - Keita, Busquets - Henry, Ibrahimović, Messi, Pedro). 

To właśnie taktyka decyduje o tym czy po murawie biega zbieranina indywidualności, czy też świetnie współpracujący i rozumiejący się zespół. W przypadku Barcelony mamy bez wątpienia do czynienia z tym drugim rozwiązaniem.

Tekst ten ukaże się również na FCB24.








piątek, 21 maja 2010

Jak grają finaliści - Brazylia przed Mundialem

Dzisiaj analiza gry jednego z faworytów. Nie ukrywam, że zmierzenie się z taktyką nakreśloną prze Dungę było dla mnie prawdziwym wyzwaniem - nie ulega wątpliwości, iż jednoznaczne nazwanie ustawienia ekipy z Ameryki Południowej jest niemożliwe.


W kontekście Mistrzostw Świata już na wstępie warto podkreślić, iż zamiast Adriano w ataku zobaczymy Luisa Fabiano, nie powinno się jednak zmienić ustawienie kwalifikowane przez niektórych jako 4-4-2, 4-3-3, czy też 4-2-3-1. Konieczne jest zwrócenie uwagi na fakt, iż taktyka Brazylijczyków opiera się na bardzo dużej elastyczności i wymienności pozycji, kluczowe dla całej układanki są postacie Robinho i Ramiresa (Daniego Alvesa) i właśnie dlatego najbardziej adekwatne wydaje się być 4-2-1-2-1 (Bastos, Juan, Lucio, Maicon- Melo, Silva - Ramires - Robinho, Kaka - Adriano). Zdecydowałem się na podkreślenie roli Ramiresa, gdyż w zależności od tego czy drużyna atakuje czy też broni jego ustawienie jest skrajnie odmienne. W defensywie Ramires schodząc do środka tworzy wraz z Melo i Gilberto Silvą mur w środku pola (w defensywie jest to 4-3-3), jest zdecydowanie bardziej cofnięty niż Kaka i Robinho.

 

Wspomagając ofensywne poczynania partnerów zazwyczaj schodzi do środka zostawiając wolny prawy sektor boiska dla wchodzącego Maicona, pełni wtedy rolę środkowego ofensywnego pomocnika.


 

Robinho w niektórych ustawieniach klasyfikowany jest jako napastnik, wielu ekspertów umieszcza go na lewym skrzydle, jeszcze inni widzą w nim ofensywnego pomocnika. Osobiście skłaniam się do tego ostatniego rozwiązania widząc w nim piłkarza operującego minimalnie bliżej Kaki, niż napastnika. Uważam, że właśnie ze względu na to ustawienie ma na boisku więcej swobody, gdyż wchodzi w pole karne z głębi. Bardzo ważna dla ofensywnej postawy Brazylijczyków jest wymienność pozycji w ich drużynie - szczególnie w trójkącie Adriano (Luis Fabiano)- Kaka - Robinho. Poniższe zdjęcie idealnie to pokazuje (za chwilę na pozycji napastnika znajdzie się Robinho i zdobędzie bramkę).


Na zdjęciu tym bardzo ładnie widać również jak ofensywnie gra na lewej stronie obrony Bastos, w prawym górnym rogu widzimy Alvesa, który po wejściu  na boisko za Ramiresa bardzo często wymieniał piłkę na prawym skrzydle z Maiconem, zdecydowanie mniej schodził do środka. 

Wielką rolę w defensywnych zadaniach drużyny Canarinhos pełnią dwaj środkowi pomocnicy- Melo i Gilberto Silva, wspomagani przez Ramiresa dominują w środku pola bardzo utrudniając rozegranie piłki przeciwnikowi. Zaraz po przechwycie kierują oni futbolówkę do Kaki, Robinho lub Maicona, który dokładnie tak jak w Interze pełni czynną rolę w rozgrywaniu piłki (w odniesieniu do niego i Daniego Alvesa wykształciło się nawet określenie "prawy rozgrywający") i w ten sposób Brazylijczycy przechodzą do szybkiego ataku. Rola Gilberto Silvy jest w drużynie o tyle ważna, iż to on odpowiedzialny jest za asekurację ofensywnych wejść Maicona. Mająca przed sobą dwóch defensywnych pomocników obrona gra aktywnie w linii, często próbując złapać przeciwnika na spalonym- zawodnicy świetnie ze sobą współpracują. Widać to również przy stałych fragmentach gry dla przeciwnika, podczas których Brazylijczycy ustawiają się strefą.  W nowoczesnych futbolu bardzo często spotykamy się ze stwierdzeniem, iż gra obronna zaczyna się od napastników- świetnie widać to na przykładzie Brazylii, ekipy która często gra wysokim pressingiem. Sygnał do agresywnej gry daje kolegom napastnik lub jeden z ofensywnych pomocników. W samym spotkaniu z Irlandią Brazylijczycy stworzyli sobie dwie świetne okazje do dobycia bramki po przechwycie wynikającym z bardzo wysokiego i agresywnego pressingu.

Udało się Dundze stworzyć świetnie poukładaną, grającą unikalnym systemem, bardzo twardą w obronie, szybką i kreatywną w ataku drużynę. Osobiście uważam, iż w porównaniu do poprzednich reprezentacji tego kraju, tym razem Brazylijczycy będą grali dużo bardziej efektywnie niż kiedyś. I właśnie dlatego mogą okazać się szalenie groźni.

Notka ta ukaże się także na Blogujemy o mundialu



środa, 19 maja 2010

Rozkład jazdy

Liga Mistrzów, spotkania towarzyskie, Mistrzostwa Świata - tym będę się zajmował w najbliższym czasie. Postaram się jeszcze przeanalizować ostatnie spotkanie Barcelony w lidze - warto napisać coś o zespole, który zdobył niewyobrażalną wręcz liczbę 99 punktów. Po prawej na czerwono daty najbliższych analiz, postaram się jeszcze gdzieś w międzyczasie napisać kilka słów o grze skrzydłowych Lecha, Wisły i Ruchu. Zapraszam serdecznie w najbliższych dniach!

wtorek, 18 maja 2010

Jak grają finaliści - Anglia przed Mundialem

Na pierwszy ogień moich przed-mundialowych analiz poszła reprezentacja Anglii. Z trzech powodów – piłkarze z Wysp ostatnią wielką imprezę piłkarską oglądali w TV, pod wodzą Fabio Capello przez kwalifikacje przeszli jak burza, a poza tym ostatni mecz towarzyski grali całkiem niedawno – bo w marcu. Ich rywalem była bardzo groźna drużyna Egiptu (3-5-2).



Jak widać na powyższym diagramie Anglicy w czystej teorii rozpoczęli spotkanie w klasycznym ustawieniu 4-4-2.  Osobiście uważam jednak, iż grali w rzeczywistości systemem 4-3-1-2 bez klasycznego lewego pomocnika. Na boisku przebywało trzech piłkarzy środka pola (Lampard, Barry i Gerrard). Dwaj pierwsi pełnili przede wszystkim funkcje defensywne, Gerrard ustawiony był zdecydowanie wyżej, na pozycji ofensywnego pomocnika – co powodowało lukę na lewej stronie. W akcjach ofensywnych była ona zapełniana przez wejścia Bainesa (choć przyznać trzeba, iż zrobił się on aktywny dopiero w drugiej połowie), w defensywie pozycja ta często asekurowana była przez Rooneya, czasem przez Gerrarda. Anglicy przez całe spotkanie grali więc z jednym klasycznym skrzydłowym (Wolcott, później Wright-Phillips). Jak zwykle bardzo aktywny był Rooney, który nie tylko asekurował lewe skrzydło, często cofał się do linii pomocy by rozegrać piłkę, czy też oddać strzał. Niezależnie od tego koło kogo grał (w pierwszej połowie Defoe, w drugiej Crouch) to napastnik Manchesteru był zdecydowanie bardziej ruchliwy, szukał na boisku miejsca, rolą drugiego napastnika było wychodzenie na pozycje w polu karnym, wykończenie akcji.


Z wielką przyjemność ogląda się sposób poruszania się po boisku piłkarzy Fabio Capello, niczym Niemcy za najlepszych lat wszyscy zawodnicy znają swoje miejsce na boisku, formacje znakomicie się przesuwają i współpracują ze sobą. Doszła do tego również niesamowita konsekwencja w prowadzeniu gry. Po odbiorze piłki w środku pola następowało bardzo szybkie długie zagranie do przodu (należy pamiętać, iż Egipcjanie grali ustawieniem 3-5-2), które w zamyśle miało minąć wszystkich pomocników przeciwnej drużyny. Właśnie takie zagranie do Gerrarda rozpoczęło akcję bramkową – na poniższym zdjęciu widać, iż zawodnik Liverpoolu na piłkę oczekuje w strefie między linią obrony, a pomocy Egiptu.




Właśnie w tę strefę najczęściej wchodził kapitan reprezentacji Anglii, w teorii po przyjęciu piłki w tym sektorze boiska powinien mieć wystarczająco dużo czasu by piłkę zagrać lub oddać strzał, w praktyce takie zagranie powiodło się Anglikom kilka razy. Jest to niewątpliwie bardzo ciekawy manewr pozwalający Gerrardowi na swobodne rozgrywanie piłki w okolicach 25-30 metra od bramki przeciwnika.  Jednak przy tym ustawieniu bardzo ważną role odgrywa również Rooney, który nie tylko asekuruje pozycję Gerrarda, ale również do jego zadań należy bliska współpraca z zawodnikiem  z miasta Beatlesów. Operując w tym samym sektorze boiska zawodnicy ci często wymieniają się, dodatkowo Rooney cofając się do linii pomocy wyciąga ze sobą napastnika, dzięki czemu wchodzący z głębi Gerrard ma więcej miejsca. Fabio Capello zapewne wyszedł z założenia, że mając tak silnych i skutecznych środkowych pomocników (Lampard, Barry, Carrick) może grac bez typowego lewego pomocnika, licząc również na asekurację ze strony piłkarzy występujących w środku pola.


Zmiany wprowadzone przez Capello (Wright- Phillips i Crouch w miejsce Wolcotta i Defoe), choć nie zmieniały praktycznie nic w ustawieniu zespołu okazały się kluczowe dla wyniku spotkania. Po wejściu na boisku Wright-Phillips przeprowadził wiele rajdów wzdłuż linii bocznej boiska, przez 55 minut Walcottowi nie udało się to ani razu. Zawodnik Manchesteru City był dla obrońców Egiptu dużo większym zagrożeniem, zawodnicy z Afryki niejednokrotnie musieli we dwóch blokować swój lewy sektor boiska, co pozostawiało dużo miejsca w polu karnym napastnikom (właśnie po dośrodkowaniach z prawego skrzydła padły dwie bramki). Z kolei wprowadzenie na boisko Croucha spowodowało powstanie nowych możliwości rozegrania piłki, oprócz długich piłek zagrywanych po ziemi, równie skuteczne były w drugiej połowie wysokie zagrania zgrywane przez napastnika Tottenhamu do jednego z ofensywnych piłkarzy (Rooney, Gerrard, Wright-Phillips),a  nie należy zapominać, że Anglicy mając na boisku Lamparda czy też Barrego co jakiś czas stwarzają przewagę liczebną w polu karnym właśnie poprzez wejście tych piłkarzy z głębi pola. Ustawienie 4-3-1-2 stosowane przez Capello może być bardzo ciekawie modyfikowane, nie poprzez zmianę systemu gry, a jedynie wykonawców – co pokazało spotkanie z Egiptem. W Anglii toczy się właśnie dyskusja jak zastąpić kontuzjowanego Barry'ego - wydaje się jednak, iż dysponując Carrickiem i Milnerem drużyna nie powinna wiele stracić.

Kilka słów o defensywie.  Anglicy zagrali czwórką obrońców- nie była to jednak typowa gra w linii, z nastawieniem na złapanie przeciwnika na pozycji spalonej. Środkowi obrońcy (Terry i Upson) zagrali bardzo głęboko, mieli praktycznie przez całe spotkanie napastników przeciwnika w swoim polu widzenia, ich zadaniem było ich wyprzedzenie lub uniemożliwienie przyjęcia piłki – właśnie tak wyspiarze stracili bramkę, próbujący zagrać na wyprzedzenie Upson potknął się. Zadania skrajnych obrońców ze względu na ustawienie przednich formacji były inne, dużo mniej w akcjach ofensywnych uczestniczył Brown, nie kończył ich wymianą piłki ani dryblingiem tylko dośrodkowaniem z głębi pola. Mający wolny sektor boiska przed sobą Baines z jednej strony mógł często angażować się w akcje ofensywne, z drugiej musiał bardzo uważać w defensywie. Wielką rolę w poczynaniach obronnych Anglików pełni dwójka środkowych pomocników (Lampard i Barry – później Carrick), którzy zawsze starali znajdować się za linią piłki i uniemożliwiać przeciwnikowi jej rozegranie. Anglicy w obronie, przy stały fragmentach gry, odeszli od krycia strefowego, czy nawet mieszanego, wszyscy zawodnicy drużyny przeciwnej znajdujący się w polu karnym są kryci indywidualnie.

Fabio Capello udało się stworzyć z Anglików bardzo zdyscyplinowany zespół. Z taktycznego punktu widzenia najciekawiej wygląda pozycja zajmowana na boisku przez Gerrarda.

Notka ta ukazała się także na Blogujemy o mundialu.

Prześwietlamy finalistów Mistrzostw Świata

W dniu dzisiejszym rozpoczynam nowy cykl na blogu - będę uważnie analizował grę potencjalnych faworytów Mistrzostw (wszystkie notki dotyczące tej tematyki będą pojawiały się również na Blogujemy o mundialu). W ramce po prawej znajduje się lista spotkań, którymi zamierzam się zająć. Na tę chwilę mogę obiecać analizy spotkań takich drużyn jak Anglia, Brazylia, Argentyna, Włochy, Meksyk i Hiszpania.

Już dzisiaj opiszę to jak zagrali Anglicy w towarzyskim spotkaniu z Egiptem - zapraszam!!

poniedziałek, 17 maja 2010

Analiza bramek ze spotkania Wisła Kraków - Odra Wodzisław Śląski






1. Na przedstawionych wyżej print screenach świetnie widać to co sygnalizowałem w analizie tego spotkania. Wystawienie Brasilii na skrzydle było posunięciem bardzo ryzykownym przy tak ofensywnie grającym Peterze Singlarze. Pierwsze zdjęcie pokazuje, iż Pielorz wyszedł za Łobodzińskim pozostawiając lukę w defensywie (pozostali obrońcy stoją w linii) - jego pozycję powinien asekurować Brasilia (podwójnie podkreślony) - zdjęcie  numer 2 pokazuje jak bardzo spóźniony jest Brazylijczyk - na tym etapie nie mógł już nić zrobić. Dalsza część akcji to już błąd prawego obrońcy Wodzisławian, który odpuszcza Małeckiego (zapewne nie wierzy, że piłka minie zawodników na pierwszym słupku) czego efektem jest gol dla Wisły. Winni utraty bramki przez Odrę są więc Velicky i Brasilia, którzy nie wywiązali się ze swoich zadań. Duży plus za ofensywne wejście dla Petera Singlara.







2. Pomijając aspekty czysto mentalne (Wiślacy pod koniec spotkania wiedzieli, że to Lech zostanie mistrzem Polski) zdobyta przez zespół Odry bramka była wynikiem taktyki przyjętej przez gospodarzy - bardzo ofensywna gra, próba odbioru piłki na połowie przeciwnika powodowały, że gdy piłki przechodziły przez linię pomocy zespołu trenera Kasperczaka niejednokrotnie Wodzisławianie mieli przewagę liczebną (na zdjęciach 3,4 i 5 widać, że na zaznaczonym obszarze jest 5 atakujących zawodników Odry i 4 broniących Wisły) - grający bardzo wysoko pomocnicy nie zdołali wrócić na czas - wydaje się jednak, iż nie powinni byli dopuścić do zagrania długiej piłki (na zdjęciu numer 1 widać jak wiele miejsca miał podający). Podanie okazało się jednak niecelne, ale na szczęście dla Wodzisławian błąd popełnił Marcelo zbyt krótko wybijając piłkę - świetnie nadbiegający Bueno (pozostawiony zupełnie bez opieki) nie miał problemów by dynamicznie wejść z piłką w pole karne i oddać strzał. Bramka ta to po części następstwo ryzyka wynikającego z ofensywnej gry piłkarzy Białej Gwiazdy, ale też efekt bierności pomocników Wisły i błędu Marcelo.