niedziela, 6 czerwca 2010

Jak grają finaliści - Włochy i Meksyk przed Mundialem

Muszę przyznać, iż z prawdziwą przyjemnością oglądałem spotkanie Mistrzów Świata z Meksykiem. Jego analiza okazała się jednak dla mnie bardzo trudna, wielokrotnie zatrzymywałem mecz, powtarzałem akcje, kreśliłem po kartce. Mam jednak nadzieję, że finalny efekt mojej pracy rzetelnie oddaje to co działo się na boisku.


Ustawienie podopiecznych trenera Aguirre było bardzo, ale to bardzo ciekawe, szczególnie w defensywie. Na wstępie należy podkreślić, iż powyżej zaprezentowany schemat dotyczy tylko i wyłącznie pierwszej połowy, po przerwie doszło w obu zespołach do pewnych przesunięć. Teoretycznie oba zespoły rozpoczęły spotkanie w jakże popularnym obecnie 4-3-3. Bardzo długo wahałem się jednak, czy w odniesieniu do graczy w ciemniejszych koszulkach nie należy mówić o 4-1-2-3, ze względu na pozycję Marqueza, który często asekurował środkowych obrońców, wchodził w linię obrony, bądź też pełnił rolę jednego ze środkowych obrońców (szczególnie na początku meczu) - nie zdecydowałem się jednak na ten manewr ze względu na liczne wyjścia zawodnika Barcelony do przodu- nie można powiedzieć więc żeby grał on za Juarezem i Torrado. 

Grze zawodnika mistrza Hiszpanii należy poświęcić zdecydowanie więcej miejsca, mimo iż przebywał on na boisku jedynie przez 45 minut. Meksykanie wymieniali szybko piłki w środku pola, ich gra opierała się na dużej wymienności pozycji i otwartości na piłkę, gdy jednak w danym sektorze boiska robiło się tłoczno, to otrzymawszy piłke Marquez długim crossem przerzucał ciężar gry do innego sektora, trzeba przyznać, iż była to taktyka bardzo skuteczna - Włosi nie byli w stanie przechwycić futbolówki, mieli piłkę przy nodze zdecydowanie rzadziej. Mając w środku pola takie gwiazdy jak De Rossi czy Pirlo (Marchiso to dopiero gwiazda wschodząca) nie byli w stanie Mistrzowie Świata wygrać rywalizacji w tej strefie - niesamowita ruchliwość i bardzo dobra szybkość przeciwników powodowała, że najzwyczajniej w świecie piłkarze z Półwyspu Apenińskiego nie nadążali za akcją. Trójka napastników Meksyku (Hernandez, Vela, Dos Santos) to melodia przyszłości, każdy z nich indywidualnie w swoich klubach będzie jeszcze długo musiał walczyć o uznanie i podstawową jedenastkę. Ich współpraca wygląda jednak wyśmienicie - choć nie ma tu wymienności pozycji, to mamy do czynienia z przeprowadzaniem akcji na bardzo dużej szybkości, z bardzo dobrymi prostopadłymi podaniami, z wzajemnym zrozumieniem i wyczuciem. Vela nieco częściej wchodzi ze skrzydła na środek ataku (w ten sposób zdobył bramkę), Dos Santos częściej ścina do środka i wrzuca lub strzela, Hernandez znakomicie wspiera obu w ich sektorach boiska i wschodzi na podawane piłki. Właśnie od napastników rozpoczyna się dość ostry pressing drużyny (będę później prezentował print screeny pokazujące pressing Włochów, w ich przypadku funkcjonował on jedynie w ostatniej fazie spotkania).


Grająca w pierwszej połowie 4 linia defensywy Meksyku po przerwie zmieniła się w blok 3-osobowy (schemat znajduje się na końcu tekstu) - i przyznać muszę, iż w obu przypadkach wyglądało to bardzo dobrze. Przed przerwą wspierani przez Marqueza stoperzy bardzo skutecznie ograniczyli ofensywne poczynania Di Natale, Gilardino i Iaquinty.


Dodatkowo boczni obrońcy angażowali się w akcje ofensywne stwarzając przewagę w bocznych sektorach boiska. Po zejściu Marqueza przeszedł Meksyk do ustawienia 3-4-3 przy czym pamiętać trzeba, iż w takim systemie skrajni pomocnicy również bronią. Zaprezentowany poniżej obrazek pokazuje również zmianę ustawienia drużyny Lippiego po przerwie (o tym później).


Zmiana ta wydawała się być logiczną odpowiedzią na włoskie 4-4-2, oparte na Pepe i Marchiso wrzucających piłki na środkowych napastników- by ich zneutralizować należało wystawić graczy na bokach pomocy (w ustawieniu 4-3-3 takich nie ma), ponadto trójka środkowych obrońców w zupełności wystarczy by powstrzymać dwóch napastników. W trakcie stałych fragmentów gry stosują Meksykanie, w przeciwieństwie do swoich rywali, krycie indywidualne - jak pokazało to spotkanie jest w tym elemencie jeszcze trochę do poprawienia.


Niewiele dobrego można napisać o grze Włochów, prawda jest taka, że dali się zdominować- zupełnie nie radzili sobie z szybszymi, bardziej zwinnymi i dynamicznymi przeciwnikami. Grając zarówno w ustawieniu 4-3-3 jak i 4-4-2 mieli podopieczni Lippiego duże problemy z tworzeniem sytuacji. Mimo dwóch dobrych dośrodkowań cały czas zastanawiam się jak można wierzyć, że gracz o charakterystyce Iaquinty sprawdzi się na skrzydle - rozumiem, że gdy dośrodkowanie idzie z przeciwnej strony boiska to gracz Juventusu może wbiec z głębi w pole karne i stworzyć zagrożenie, prawda jest jednak taka, że dużo lepiej wygląda on na środku (w drugiej połowie grał właśnie lekko cofniętego środkowego napastnika). Trudno było się doszukać jakiegoś schematu w grze Włochów, podobały mi się jedynie prostopadłe podania z pierwszej piłki, celowo grane z zaskoczenia, zarówno przez obrońców jak i pomocników. Pirlo z Marchisio grający przed De Rossim nie byli jednak w stanie zbyt skutecznie rozgrywać piłki, pomocnik Juventusu często schodził do swojej lewej strony co z jednej strony dawało Pirlo dużo miejsca, z drugiej powodowało powstanie luki gdy Włosi nie byli przy piłce. Kilka ofensywnych wejść Criscito pozwoliło stworzyć przewagę na lewym skrzydle (Di Natale, Marchisio, Criscito), ogólnie rzecz biorąc gra Włochów nie wyglądała jednak dobrze. Troszeczkę zmieniło się po przerwie, wprowadzony za Di Natale Pepe, choć nie pokazał się z najlepszej strony, to pełnił rolę prawdziwego skrzydłowego, grał szeroko, biegał do linii końcowej i dośrodkowywał, przesunięty na lewą stronę pomocy Marchisio również prezentował się lepiej, a grający w poziomie, a nie w pionie De Rossi i Pirlo lepiej współpracowali. Choć gra Włochom do 30metra się układała, to ciągle mieli problemy z ostatnim podaniem. Grali wreszcie pressingiem, co skutkowało większą ilością przejętych piłek.


Grając w pierwszej połowie ustawieniem 4-3-3 w defensywie Włosi stali 4-5-1, przekształcając podstawowy wariant w 4-4-2 broniąc Mistrzowie Świata ustawieni byli 4-4-1-1. Widać to na zaprezentowanym poniżej zdjęciu, które równocześnie pokazuje obronę, grającą aktywnie w linii, starającą się łapać rywali na pułapki offsajdowe (jak widać niezbyt skutecznie, tak stracili bramkę nr 2).


Przy stałych fragmentach gry Włosi stosowali strefę, mający dość duże problemy ze złamaniem jej Meksykanie zdecydowali się na bardzo ciekawy manewr polegający na graniu płaskich piłek przed pole karne i ostrzeliwaniu bramki Buffona z dystansu (szczególnie Salcido).



Poniżej znajdziecie schemat pokazujący ustawienie po przerwie, widać na nim wyraźnie, iż obie drużyny dokonały w tym aspekcie zmian.


Włosi to aktualni Mistrzowie Świata, drużyna turniejowa- tak więc dla kibiców nie powinno być jeszcze powodów do zmartwień. Osobiście jednak uważam, iż genialny trener, jakim bez wątpienia jest Lippi, nie ma pomysłu na tę drużynę. W porównaniu do składu jakim dysponował cztery lata temu brakuje mu jakości, co mnie jako kibica Azzurrich szczególnie boli. Meksyk, dla odmiany, może w mojej ocenia okazać się czarnym koniem turnieju - bardzo podobał mi się sposób gry tej drużyny, świetna dla oka, szybka i dynamiczna piłka.

2 komentarze:

  1. Włosi to mieli drużynę w pełni tego słowa znaczeniu 4 lata temu - 12 goli strzeliło 10 zawodników! Do tego Buffon i obrona - 2 stracone -> swojak i karny... Teraz to, niestety, prawie ta sama drużyna starsza o 4 lata, a przywiązanie Lippiego do takich, swego czasu genialnych oczywiście, zawodników jak Cannavaro, Zambrotta, Camoranesi, czy Iaquinta będzie zgubne. 1/4 finału to będzie sukces.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, skrzydła są problemem Włochów. Przez takie a nie inne powołania Marcello (brak Cassano i Miccolego) jest jeden Di Natale i długo, długo nic. Iaquinta to nie skrzydłowy, a Lippi zdaje się tego nie dostrzegać.

    Świetny blog. Zapraszam do mnie: wsamookno.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń