wtorek, 1 czerwca 2010

Jak grają finaliści - Australia i Nowa Zelandia przed Mundialem

Na wstępie muszę się szczerze przyznać, iż niezbyt często przychodzi mi oglądać obie drużyny w akcji, a już szczególnie Nową Zelandię. Podejrzewam jednak, iż nie jestem w tym względzie odosobniony. Mam więc nadzieję, że dzięki mojej analizie większość z Was dowie się jak grają te drużyny. A grają ciekawie.


Dotychczas przeprowadziłem na tym blogu kilkanaście analiz. Dzięki drużynie Nowej Zelandii pierwszy raz trafiło mi się jednak bardzo ciekawe ustawienie 3-4-3. Choć "All whites" ten mecz ostatecznie przegrali, to moim zdaniem byli drużyną lepszą, a ich taktyka w konfrontacji z australijskim 4-2-3-1 okazała się bardzo skuteczna. Ciężko jest na wykresie oddać położenie względem siebie piłkarzy obu drużyn dlatego też posiłkuję się print screenem.


Nowozelandczycy grając trójką w obronie mieli ułatwione zadanie, w pierwszej fazie akcji musieli jedynie powstrzymać osamotnionego Australijczyka (Scott McDonald), dopiero później dochodziła do niego trójka piłkarzy ofensywnych (Bresciano, Cahill, Vidosic)- odległość między tymi formacjami była jednak bardzo duża, stąd też bardzo wysoka ilość strat piłkarzy w żółtych koszulkach. Warto jednak w tym miejscu podkreślić, iż ze względu na swoje warunki  fizyczne były piłkarz Celticu nie jest idealny do tego systemu gry (meczem z Nową Zelandią nieskutecznie walczył o miejsce w samolocie do RPA) i można się w tym dopatrywać jednego z decydujących o nieskuteczności kreowania akcji czynników.  Wyższy, lepiej zbudowany, silniejszy napastnik byłby w stanie dłużej przytrzymać piłkę, czy tez celniej ją zgrać. Dodatkowo udawało się obrońcom często łapać byłego kolegę Artura Boruca na spalonym.

Paradoksalnie właśnie po nieudanych pułapkach offsajdowych stracili Nowozelandczycy obie bramki (trudno jest to oddać na zdjęciu, ale przy pierwszym golu zawodnik australijski nie znajdował się na spalonym, a dodatkowo piłka została przypadkowo zagrana przez zawodnika reprezentacji Nowej Zelandii).



Jako, że ustawienie 3-4-3 jest raczej rzadko spotykane poniżej wklejam printscreena z defensywnej akcji, w której jest ono idealnie widoczne. 



Boczni pomocnicy w ustawieniu 3-4-3 dostosowują swoją grę do boiskowych potrzeb, i tak grający na prawej stronie Bertos musiał często wspomagać trójkę piłkarzy defensywnych, gdyż na liczne ofensywne wyjścia pozwalał sobie lewy australijski obrońca (Carney) - w zamyśle operujący po lewej stronie boiska Bresciano miał schodzić do środka i rozgrywać tam piłkę z Cahillem, podczas gdy lewy obrońca miał wykorzystywać wolne miejsce w sektorze boiska przed sobą. Nieco spokojniej było na drugiej flance, Lochhead balansował grę do przodu i do tyłu, grał bezpiecznie. Bardzo dobrze na pierwszym zdjęciu widać, iż piłkarze trenera Herberta mieli jednego zawodnika mniej w środkowej strefie boiska, w praktyce jednak mieli dość dużą swobodę w rozgrywaniu ze względu na  głębokie ustawienie defensywnych pomocników z kraju kangurów. Mieli oni w zamyśle asekurować i walczyć za Cahilla umożliwiając mu swobodne rozgrywanie piłki. W praktyce jednak Culina i Grella z jednej strony nie nadążali za akcjami ofensywnymi, z drugiej nie asekurowali wystarczająco obrońców. Efektem ich postawy były duże problemy w ofensywie ekipy australijskiej- brak płynności akcji i liczne straty, a także problemy w  grze obronnej. Ustawieni w linii czterej obrońcy mieli wielkie problemy z trójką rosłych, świetnie grających w powietrzu piłkarzy ofensywnych - brakowało im wsparcia.

Wracając jeszcze raz do pierwszego zdjęcia łatwo zauważyć co się dzieje, gdy piłka mija środkową strefę boiska- w przypadku akcji zaczepnej drużyny trenera Verbeeka McDonald musi spróbować przyjąć piłkę i poczekać na partnerów. Gdy piłka znajduje się w strefie obronnej Australijczyków to zazwyczaj mamy do czynienia z sytuacją 3 vs 4 (a gdy jeden z obrońców nie zdąży wrócić nawet 3 vs 3) ,co przy dobrym zgraniu piłki prowadzi do dużego zagrożenia. Chciałem w tym miejscu szczególną uwagę zwrócić na ofensywną trojkę Killen-Fallon-Smeltz. Zawodnicy ci znakomicie ze sobą współpracowali, wymieniali się pozycjami, grali na jeden kontakt, rozumieli się. Z wielką przyjemnością patrzyło się na ich kreatywność i łatwość z jaką stwarzali sytuacje bramkowe. Poniższe zdjęcie prezentuje tylko jeden ze sposobów zgrania futbolówki, zawodnicy znajdujący się na skrzydłach swoim ruchem dają zgrywającemu dwie możliwości podania.


Po tym co zobaczyłem wydaje mi się, że Nowa Zelandia jest jedną z najbardziej niedocenianych drużyn, które wystąpią w RPA. Jeśli poprawią timeing trójki obrońców mogą być bardzo groźni. Zastanawiając się za co mogę pochwalić Australijczyków chciałbym zwrócić uwagę na bardzo ciekawie rozgrywane stałe fragmenty gry.


Moim zdaniem ustawienie 4-2-3-1 stosowane przez Australię jest wysoce nieefektywne w starciu z 3-4-3. Ponadto uważam, iż w jego przypadku potencjał takich zawodników jak Cahill i Bresciano nie jest w pełni wykorzystywany. Z drugiej jednak strony dobra drużyna to podobno taka, która gra słabo, ale wygrywa. A Nowozelandczycy mimo, iż pokazali kawał dobrej piłki opartej na pressingu, szybkiej wymianie piłek i kreatywności, ze względu na błędy obrońców przegrali mecz, w którym byli drużyną lepszą - kontrolującą grę. Mimo wszystko zaryzykuję stwierdzenie, że jeżeli któraś z tych drużyn ma w Afryce sprawić niespodziankę, to będą to piłkarze występujący na biało.

1 komentarz:

  1. I to mi się podoba! Proszę o więcej analiz dotyczących finalistów mundialu niekoniecznie z pierwszych stron gazet tylko właśnie takich, których na co dzień nie oglądamy. Chętnie przeczytałbym np. co nieco o Chile czy Paragwaju. pozdrawiam Marcin Pogan :)

    OdpowiedzUsuń