piątek, 4 czerwca 2010

Jak grają (z Polską) finaliści - Serbia przed Mundialem

Maraton spotkań towarzyskich przed Mistrzostwami Świata trwa. Wybór analizowanego meczu mógł być tylko jeden, budowana na Euro 2012 drużyna trenera Smudy zmierzyła się z finalistą Mundialu - Serbią. Warto podkreślić, iż warunki atmosferyczne mogły znacząco utrudniać realizację niektórych założeń taktycznych.


Polacy, tak jak z Finlandią zagrali ofensywnie, trener Smuda zdecydował się na wariant z drugiej połowy spotkania w Kielcach, co oznacza, że spośród trzech pomocników profil dwóch  (Mierzejewski, Peszko) wyraźnie sprzyjał grze do przodu. Doszło do próby zastosowania na obu skrzydłach skutecznego z Finami zagrania polegającego na tworzeniu przewagi liczebnej w bocznych sektorach boiska (Błaszczykowski, Mierzejewski, Piszczek na prawej, Nowak, Sadlok, Peszko na lewej). Od razu należy zaznaczyć, że zdecydowanie lepiej wyglądało to na skrzydle prawym. Polacy zagrali bardzo agresywnym pressingiem, bardzo utrudniali rozegranie, na krok nie odstępowali Stankovica, podchodzili bardzo wysoko- w pierwszej połowie bardzo często przejmowali w ten sposób piłkę. Choć kolejny raz spotkanie zakończyło się wynikiem bezbramkowym to przyznać trzeba, iż sytuacji nie brakowało - również pod Polską bramką, co było wynikiem wysokiej gry naszego zespołu i wystawienia pięciu zawodników o typowo ofensywnych cechach. Cieszy mnie to, że trener ma pomysł na kadrę i się go trzyma, szlifuje w kolejnych spotkaniach. Prawdziwym testem będzie jednak pojedynek z Hiszpanią, pokaże on czy tak ofensywnie ustawiony zespół ma jakiekolwiek szanse z drużyną zdecydowanie lepszą.

Serbowie spotkanie z Polską zagrali ustawieniem 4-4-2. W pierwszej połowie kluczową rolę pełnił w nim Nicola Zigic. Ten rosły napastnik był wykorzystywany niemalże w każdej akcji do zgrania piłki, gdy Serbowie nie radzili sobie z agresywnym pressingiem starali się długimi podaniami minąć linię pomocy i skierować piłkę prosto do Zigica, którego zadaniem było przyjęcie jej lub zgranie. Zdjęcie poniżej  (1) prezentuje sytuację tuż po takim zgraniu, warto zwrócić uwagę jak głęboko w stosunku do swoich partnerów jest Zigic ustawiony.


Co ciekawe, również przy rzutach z autu (zdjęcie nr 2), pełnił napastnik Birmingham City kluczową rolę, jego zadanie polegało na przedłużeniu piłki w okolice środka pola karnego. Osobiście jestem zdania, iż uzależnianie gry drużyny od wysokiego napastnika jest bardzo groźne, o czym swego czasu przekonali się nawet Włosi (Toni). Taki napastnik, w większości sytuacji, jest później wyłączony z gry ofensywnej (zdjęcie 1 pokazuje jak daleko jest za akcją), nie może spełniać swojego podstawowego zadania jakim jest strzelanie bramek. Powoduje jeszcze jedną rzecz- każdy zawodnik mający futbolówkę przy nodze najprostsze rozwiązanie widzi w zagraniu długiej piłki na najwyższego człowieka na boisku.  Mniej jest wtedy gry po ziemi, klepek, wyjść na pozycje, przyspieszenia gry. Dlatego też pozbawieni Zigica Serbowie po przerwie prezentowali się lepiej, częściej byli w posiadaniu piłki.

Serbowie w spotkaniu z Polską grali bardzo głęboko, momentami całą drużyną byli ustawieni na swojej połowie (można przyjąć, iż mają tak zamiar grać w meczu przeciwko Niemcom), czym zdecydowanie utrudniali sobie przeprowadzanie akcji ofensywnych.


Dejan Stankovic został bardzo dobrze wyłączony z gry przez polskich zawodników, choć przyznać trzeba, iż nie zawsze następowało to w zgodzie z przepisami. Odniosłem wrażenie, iż gra Serbów przed przerwą opierała się w zasadzie na indywidualnych akcjach poszczególnych zawodników, mało było wyćwiczonych schematów, współpracy. Zwróciłem jedynie uwagę na sposób gry napastników tuż przed naszym polem karnym - grali oni  bardzo szeroko, co sprawiało poważne problemy naszej defensywie.


W ten sposób przez całe spotkanie tworzyli sobie Serbowie sytuacje bramkowe- nie ulega wątpliwości, iż wykorzystywali do tego ofensywną grę naszych bocznych obrońców, obu zdarzały się problemy z powrotem na czas. Prawda jest taka, że Jovanovic i Klasic nie powinni mieć większych problemów z mijaniem ich na pełnej szybkości (utrudniały to jednak warunki atmosferyczne). 

Pełna gwiazd serbska obrona (z Polską nie wystąpił Vidic) zagrała katastrofalnie słabo, a prym wiódł w tym operujący na lewej stronie transferowy cel Realu Madryt Kolarov, który nie potrafił ustawić się do Błaszczykowskiego, lekko usprawiedliwia go fakt, że nie otrzymywał należytej pomocy od kolegów gdy w jego sektorze pojawiali się Piszczek z Mierzejewskim. Bardzo bierna w pierwszych 45 minutach linia pomocy ożyła po przerwie, zawodnicy wychodzili na pozycje, pokazywali się do zagrania, współpracowali, wymieniali krótsze podania. Gdy w środku pola robiło się ciasno zagrywali na skrzydła, nie stali tak jak w pierwszej połowie i nie oczekiwali, że boczni pomocnicy miną trzech rywali w jednej akcji.

Nie uważam, iż zmiana jakości gry Serbów w drugiej połowie wynikała ze zmiany taktyki. Nie uważam również, że wynikała z wprowadzenia na boisko lepszych zawodników. Moim zdaniem, profil wprowadzonych zawodników był decydujący. Brak Zigica powodował konieczność grania po ziemi. Serbowie to bez wątpienia lepsza technicznie drużyna - dlatego też byli w stanie dłużej utrzymywać się przy piłce, tworzyć sytuacje bramkowe. Wszystko wskazuje na to, że przed spotkaniem z Polską trener Antić nie miał jeszcze gotowego pomysłu na to jak zagrać podczas MŚ. Wydaje mi się, że po meczu z podopiecznymi Franciszka Smudy wie już jak nie należy zagrać.

2 komentarze:

  1. czyli wychodzi na to że polacy to doskonały sparing partner ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ogladałem ale wiedziałem skrót tego meczu na tvp.pl i byłem zaskoczony postawa naszych grali przecież na rząskiej murawie brawo chłopaki za podstawę

    OdpowiedzUsuń